strony

piątek, marca 01, 2013

PRÓBOWAĆ KAŻDY MOŻE


Nigdy nie byłam z tych lubiących wysiłek fizyczny. Już w podstawówce, gdy miałam same szóstki i piątki, jedyną czwórą, która 'psuła mi świadectwo', była ta z wf-u. Potem było tylko gorzej.



Zdarzały się okresy w moim życiu, kiedy przez miesiąc albo dwa biegałam codziennie just for fun, grałam w badmingtona do upadłego albo jeździłam na kilkudziesięcio kilometrowe wycieczki rowerowe. Ale, let's face it, należało to do rzadkości. Większość czasu wolnego spędzałam wśród tomów książek. Potem coraz częściej komputera. Czasów około-maturalnych lepiej nie wspominać, bo oprócz przygwożdżenia do fotela all day long, doszło jeszcze załatwianie sobie zwolnień, gdy w alternatywie do koszykówki było skakanie przez kozła. Była to jedna wielka kpina, biorąc pod uwagę, że mam tyle lekkości i gracji co zdechła dżdżownica no i boję się piłki, gdy leci w moją stronę. Wery fany.

Aż tu nadeszły studia, człowiek zrobił się stary i zwiodczały, po wejściu na schody łapie zadyszkę i zastanawia się gdzie można kupić jak najbardziej zakryty kostium kąpielowy. Najlepiej od stóp do głów. W przypływie rozżalenia umysł nawiedza taka szalona myśl, że może należałoby zacząć się ruszać trochę więcej, niż wędrówki na przystanek. Obowiązki, obowiązkami a leń leniem, ale prawda jest taka, że jeśli sama nie zrobię niczego dla siebie, nikt tego za mnie nie zrobi. I chociaż wewnątrz ciała wybuchł bunt komórek rozprzestrzeniający się w najodleglejsze zakamarki małych palców - mózg wie lepiej. Taki absolutyzm oświecony.

W wyniku konfliktu, władza niestety nie poszła na żadne ustępstwa. Co więcej, zapisała nas na basen w ramach obowiązkowego wf-u. Dzisiaj miała pierwsze zajęcia, nie umie pływać i boi się wody, ale tak jej się spodobało robienie czegoś i to uczucie lekkości i sprawności po wykonanym wysiłku, że w przypływie szaleństwa, ma zamiar kazać nam jeszcze chodzić na aerobik. Zwariowała, ale z nią się nie dyskutuje.

Tak czy siak, postanowienie mam dobre. Co więcej, zbliża się wiosna (bitch please, nie bądź zołzą), razem z nią motywacja i finalizacje projektów w AIESEC = więcej czasu do przebimbania na głupoty. Zmian na lepsze nigdy za wiele.

1 komentarz:

  1. Skąd ja znam ten problem z oceną z wfu :)Basen jest świetny, też uczę się pływać, więc wiem jakie są początki ale trzeba odważyć się, w razie czego może ktoś uratuje:)Wadą jest to, że strasznie później śmierdzi się chlorem:(

    OdpowiedzUsuń