strony

piątek, marca 22, 2013

MAŁE PRZEZNACZENIE


Czy gdyby życie było filmem, kelnerka-pisarka amatorka wylałaby kawę na wydawcę? Czy człowiek budziłby się sekundę przez pożarem, stóż prawa przechadzałby się koło miejsca zbrodni a nieszczęśliwe zakochani umieraliby w momencie gdy już mogliby być w końcu razem? Czy gdyby życie było filmem, obok ludzi mających kontakty ze szpiegami, zamieszkałby węszyciel?

Chciałam kiedyś obejrzeć Małą Moskwę, ale nieszczęśliwie nie miałam okazji, aż do dziś. Okazała się bardzo ładnym filmem, o którym już zapewne wszystko zostało napisane. A ja pewnie nie miałabym po nim refleksji głębszej niż pełne wzruszenia westchnięcie, gdyby nie mała uwaga koleżanki.

Ze wszystkich mieszkań w mieście doktorek oczywiście musi zamieszkać nad nimi.

Czy musi? W filmie jest to fabuła ograniczona scenariuszem, więc tak. A gdyby film był życiem? Z pewnością bardzo naiwnie wierzę, że też. 

Czasami zdarza nam się czuć coś irracjonalnego, jak pragnienie, żeby zwiedzić ten jeden konkretny kraj, chociaż inne wydają się równie ciekawe. Żeby nie wsiadać do tego samolotu, poczekać na następny (mało prawdopodobne, ale miałam taki przypadek w rodzinie - ten wcześniejszy oczywiście się rozbił). Albo, żeby związać się z tą jedną osobą, choć zobaczyło się ją 2 sekundy temu. Ktoś może nazwać to intuicją. Ja nazywam to przeznaczeniem. I to nie dlatego, że uwielbiam Wiedźmina.

Można by pomyśleć, że kieruje mną strach, bo bez przeznaczenia życiem rządziłby przypadek. Wszystko działo by się bez większego celu i sensu. Przypadkowe spotkanie na przejściu dla pieszych owocujące miłością na całe życie byłoby tylko przypadkowym spotkaniem. I nikt nie powiedziałby, że tak miało być. Oprócz mnie. Coś mi mówi (przypadek? nie sondze.), że właśnie dlatego każdy człowiek jest inny i na swój indywidualny sposób wartościowy, żeby móc osiągnąć ten szczyt swoich możliwości i przekonań.

I nie ma w tym ani odrobiny zabierania mu władzy nad swoim życiem. Przeznaczenie to nie jest drzewo zwalone w poprzek drogi i tarasujące nam przejście, tylko dyskretny znak, że to tędy a nie tamtędy prowadzi właściwa ścieżka. I ogarnia nas poczucie, że to właśnie ten właściwy czas i właściwe miejsce.

Dlatego akurat nad Jurim i Wierą, która była kochanką Polaka, musiał wprowadzić się wojskowy doktor psychologii. Dziewczyna przecież wiedziała o tym, kto nad nią mieszka. A uczucie nie spadło na nią, tarasując szlabanem ścieżkę spokojnego życia u boku Jury, droga była wolna. Ale ona podążyła za miłością, która była jej przeznaczona.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz