strony

czwartek, stycznia 31, 2013

JAK PRZEŻYĆ NA PUSTYNI


Wczoraj był jeden z tych dni, gdy po prostu wszystko idzie nie tak, jak powinno, tak jakby wszechświat chciał powiedzieć 'umrzyj, leniwa świnio'. W takim dniu pozytywne epizody mają przerąbane, bo albo się je pomija i neutralizuje albo nadinterpretuje pokazując światu ogrom ich negatywności. Takie dni nie należą do dobrych dni. W pakiecie występuje wtedy ochota zakopania się w czeluściach własnej kołdry na co najmniej milion lat. Pragnienie nie może zostać urzeczywistnione, więc wszechświat robi jeszcze większą szyderę szczerząc kły w obleśnym 'deal with it'. Zawsze wtedy ziemia wydaje się niegościnną pustynią bez końca. I zawsze wtedy stają mi przed oczami mała Ciri - Lwiątko z Cintry i Daenerys Zrodzona z Burzy, khaleesi, Niespalona, Matka Smoków. Ilość przydomków szlachetnych władczyń okazuje się odwrotnie proporcjonalny do siły ich charakterów.

poniedziałek, stycznia 28, 2013

52 WEEKS DRAWING CHALLENGE: 4


Kiedyś, jeszcze całkiem niedawno byłam prze-ko-na-na, że chcę zamieszkać w jakiejś dziurze na Alasce albo co najmniej w Skandynawii. No to chyba zweryfikowałam swoje poglądy i muszę szukać innego perfect place. Damn. Za to wiem jedno hejtuję, nienawidzę, dissuję, nie lubię, czy mówiłam już nienawidzę? zimy. Z resztą, niechże i sobie będzie gdzieś w tle, ja naprawdę tolerancyjna jestem, rozumiem jej inność i szanuję fakt, że ona wcale może nie chcieć być taka, ale OD CHODNIKÓW WARA. Jak jeszcze raz zobaczę czyhające na mnie zaspy na chodniku i lód na poboczu... to moja kość ogonowa wybuchnie płaczem. Skończyłam dawkę hejtu na dziś, dziękuję.

czwartek, stycznia 24, 2013

CO BYŁO PIERWSZE: BAJKA CZY IDIOTA



Po niedawnym doświadczeniu, zastanowię się dwa razy zanim zacznę mieszać z błotem bajki, które namiętnie i nałogowo ogląda mój brat. Zdarzyło się tak, że po powrocie do domu czekałam aż woda na herbatę zacznie gwiżdżeć i w międzyczasie siadłam przed włączonym telewizorem. Zaczynał się właśnie Inspektor Gadżet. Klasyka. Nie mogłam oprzeć się potędze jego uroku i tak, zrobiłam to. Obejrzałam odcinek do końca jak za dawnych czasów. Chyba jednak nie byłam tak inteligentnym dzieckiem, jak zawsze sądziłam.

poniedziałek, stycznia 21, 2013

52 WEEKS DRAWING CHALLENGE: 3


Umrę, jeśli jeszcze raz powiem, że studiuję grafikę a ktoś zapyta czy komputerową. Gdybym studiowała grafikę komputerową, to mówiłabym, że studiuję grafikę komputerową, right? 
Umrę też, jeśli jeszcze raz ktoś odmieni przy mnie AIESEC. 
Precz. 
Wara.

Ale to tak nawiasem. 

niedziela, stycznia 20, 2013

JAK TO PIERNIK URATOWAŁ MI NIEDZIELĘ


Kim bym była, gdybym trzymała się wszystkich tych pięknie zaplanowanych punktów, które tak skrupulatnie zapisuję w kalendarzu. No na pewno nie sobą. Jestem stworzeniem, któremu lepiej pracuje się po zmroku. A mówię tak, tylko dlatego, żeby móc bez wyrzutów sumienia szwendać się pół dnia w oczekiwaniu na noc aż w końcu doczekam momentu, w którym powiem screw this i pójdę spać. A raczej zrobiłabym tak, gdyby nie TO WSZYSTKO, co czeka na moje zainteresowanie, którym chcę czy nie chcę, będę musiała je obdarzyć. Tak właśnie, pierwsza sesja w moim życiu, tego mi było trzeba. 

Ale zrobiłam też ciasto. 

piątek, stycznia 18, 2013

NOCNE INSPIRACJE



Jejku. Ja tu chcę spokojnie położyć się spać (seriously!), bo ważne rzeczy chcą, żebym wstała o 06.00 (!) ale internety mi nie pozwalają. Atakują mnie ze wszystkich stron fajnymi rzeczami i wyszłabym na chama strasznego, gdybym nie pokazała ich mojego blogowi. A ja przecież nie chcę być chamem. Za dużym.

czwartek, stycznia 17, 2013

ŻYCIE ZACZYNA SIĘ TAM, GDZIE POŚPIECH

 "Lubię przydługaśne sceny, w świecie, w którym wszystko gna tak szybko, dobrze się czasem zatrzymać."

Dziś motto zamiast obrazka, bo have no time i w ogóle świat się wali a studenci mają sesję. Bardzo ładne motto, które było ripostą na moje biadolenie na przydługaśne sceny... no w czym? Tak, w Hobbicie again. Ale nie ma co gadać o filmach, bo wiadomo co. Sesja. Nie wiem, kto rozsiewa ploty, że sesja jest jak cała matura, chyba ten, co się w sesję musi uczyć. Ja tam na przykład muszę przesiadywać w fotoSzopie i popylać dłutkiem jak szalona. I mam własne motto na ten czas. Brzmi ono: "W sesji nie sprzątamy." Dumna.

poniedziałek, stycznia 14, 2013

52 WEEKS DRAWING CHALLENGE: 2


Damn. Ustanawiając tydzień temu wyzwanie, miałam chyba jakiś dziki napad optymizmu. Nigdy wcześniej ani nigdy później nie byłabym skłonna uwierzyć, że na prawdę uda mi się rysować 7 prac tygodniowo. Phi, nawet szkiców. Btw, to żałosne, że nie wytrwałam nawet tego jednego tygodnia! Dlatego też zmieniam zasady. Liczy się nie tylko rysunek odręczny, ale też moje arcy, podkreślam: ARCYdzieła w fotoszopie. Podziwiajcie narody.

niedziela, stycznia 13, 2013

11 NAJLEPSZYCH RZECZY W HOBBICIE


Monotematyczna jestem, bo jestem też monomyślowa i monoczynnościowa. Otóż miałam wczoraj tę przyjemność i widziałam Hobbita once again i, o dziwo i wbrew logice, tym razem nie dłużył mi się ani trochę. Pewny wpływ może mieć na to fakt, że na pierwszym seansie uczepiłam się fabuły, bo książkę czytałam jakieś 10 lat temu. Teraz mogłam chłonąć wszystko pozostałe... a było tego sporo.

piątek, stycznia 11, 2013

AMBICJA, KAWA & DEADLINY


04:55 nad ranem.
Może i jestem jakaś nienormalna (żadna nowość), ale taka zmęczona, z powiekami trzymanymi tylko siłą woli, bolącą głową i marząca tylko o poduszce, której wiem, że nie dostanę jeszcze przez jakieś 17 godzin... czuję, że żyję. Co jest w ogóle jakąś wielką sprzecznością samo w sobie, bo jedną, obok jedzenia, muzyki, ubrań i książek, z rzeczy, które wiem, że nigdy nie przestanę kochać, jest spanie. I ogóle lenienie się w każdej możliwej do wyobrażenia postaci. A tu taki psikus...
Może ma na to wpływ podświadomość podpowiadająca mi, że podobne postępowanie wykrywała w czasach Jeszcze Przed Maturą i pamięta, że to były najlepsze czasy, jakie jej się zdarzyły. Ale jest też druga opcja, że moja brutalnie spychana butem pod łóżko ambicja w końcu rozsiada się dumnie wśród poduszek zadowolona, że raczono jej potrzeby zauważyć i zaspokoić. 
Oto, do czego zdolne są deadliny.

Położenie się spać na 1,5 godziny naprawdę nie jest dobrym pomysłem. Ale w takich sytuacjach kryzysowych - od czego są seriale <3 .=".">

środa, stycznia 09, 2013

REKLAMA NA OSCARY!


Panuje takie społeczne przekonanie, że reklamy są do kitu, bo za długie, głupie i niepotrzebne. Co do tego każdy się zgadza, przyjmuje je biernie jako zło konieczne i tym sposobem karmi i tak już spasionego uruk-hai naszych internetów i telewizorów. 
Czy można inaczej?
Na szczęście zwraca na to uwagę coraz więcej reklamodawców mających budżet odpowiednio wysoki, żeby zabrać się do rzeczy bardzo porządnie.
Gdy na blogu The Sartorialist trafiłam na efekt jego współpracy z Fordem, z wypiekami na twarzy obejrzałam, dobrowolnie!, 40 minut reklam. 
No joking.

poniedziałek, stycznia 07, 2013

52 WEEKS DRAWING CHALLENGE: 1.


Chociaż próbowałam udawać, że to nie prawda i całkiem nieźle mi szło, sesja jednak się zbliża. W przerwie świątecznej miałam taki krejzolski pomysł, że się pouczę. Tfu, porysuję. Okazało się, że to takie straszne nie jest, nie gryzie a czasem nawet przejawia znaki fajności. Pewnie udaje. 

A w nagłówku piernik rąk własnych i szampan w filiżance (tak się bawi, tak się bawi...!) na znak żałoby po minionych dwóch wolnych tygodniach.

niedziela, stycznia 06, 2013

WE WILL LIVE FOREVER

Steven Meisel
Pozostając w pełnym podziwie dla piękna Ziemi, czasami nachodzi mnie irracjonalne przeczucie, że TO nie może być WSZYSTKO. Musi być gdzieś coś więcej, bardziej, lepiej. Tak łatwo nie pogodzę się z tym, że nigdy nie zostanę elfem.

piątek, stycznia 04, 2013

DESZCZ W BUTACH


Mamy styczeń, tak? Tak. Powinien padać śnieg, tak? Tak. Powinno być mroźno, czy tak? No tak. A tu psikus (czyżby globalne ocieplenie jednak istniało?), bo polska pogoda robi co chce nie zważając na to, że kierowcy zmienili opony na zimowe a co więcej, na to że nie-wiem-jakim-cudem udało mi się nawet znaleźć płaszcz na zimę. Z I M Ę. I dziękuję jej za to serdecznie, uśmiecham się promiennie i łaskawie przyznaję, że jak chce to potrafi. Chociaż rankiem, słysząc dźwięk kropli na szybie, miałam ochotę jedynie schować się głębiej pod kołdrę... i to zrobiłam... 

Ktoś (pewnie bardzo mądry) powiedział mi kiedyś, że dopóki lubię deszcz, to nie umarło we mnie dziecko. Ucieszyłam się jak głupia, więc resztki wątpliwości co do mojej dojrzałości psychicznej zostały rozwiane. Kiedyś, za milion lat, pomieszkam sobie w Szkocji i będę miała deszcz aż do znudzenia :)

Let's act like children together! 

Zdjęcie z pinterest.com.

środa, stycznia 02, 2013

POSTANOWIENIA: NOWY ROK CZY CAŁY ROK?


Pod rozgwieżdżonym fajerwerkami skończyła się faza podsumowań, zamiast tego, odmrażając nosy i dłonie weszliśmy w nowy, coroczny okres postanowień. Ja nie mam żadnych.