Kim bym była, gdybym trzymała się wszystkich tych pięknie zaplanowanych punktów, które tak skrupulatnie zapisuję w kalendarzu. No na pewno nie sobą. Jestem stworzeniem, któremu lepiej pracuje się po zmroku. A mówię tak, tylko dlatego, żeby móc bez wyrzutów sumienia szwendać się pół dnia w oczekiwaniu na noc aż w końcu doczekam momentu, w którym powiem screw this i pójdę spać. A raczej zrobiłabym tak, gdyby nie TO WSZYSTKO, co czeka na moje zainteresowanie, którym chcę czy nie chcę, będę musiała je obdarzyć. Tak właśnie, pierwsza sesja w moim życiu, tego mi było trzeba.
Ale zrobiłam też ciasto.
Najlepsze na świecie. Bo jednogarkowe, bo szybkie, bo nie brudzi całej kuchni, bo niewymagające umiejętności, bo przepis cioci i zawsze wychodzi *.*
Czasami z zakalcem, ale co tam.
Piernik cioci
6 jajek
4 szklanki mąki
2 szklanki cukru
szklanka mleka
szklanka oleju
słoik dżemu porzeczkowego
4 łyżki kakao
łyżeczka cynamonu
łyżeczka sody
2 łyżeczki proszku do pieczenia
i cukier waniliowy, ale nigdy go nie mam -.-
Wymiksować na wszystkie strony. Piec aż się upiecze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz