strony

poniedziałek, stycznia 28, 2013

52 WEEKS DRAWING CHALLENGE: 4


Kiedyś, jeszcze całkiem niedawno byłam prze-ko-na-na, że chcę zamieszkać w jakiejś dziurze na Alasce albo co najmniej w Skandynawii. No to chyba zweryfikowałam swoje poglądy i muszę szukać innego perfect place. Damn. Za to wiem jedno hejtuję, nienawidzę, dissuję, nie lubię, czy mówiłam już nienawidzę? zimy. Z resztą, niechże i sobie będzie gdzieś w tle, ja naprawdę tolerancyjna jestem, rozumiem jej inność i szanuję fakt, że ona wcale może nie chcieć być taka, ale OD CHODNIKÓW WARA. Jak jeszcze raz zobaczę czyhające na mnie zaspy na chodniku i lód na poboczu... to moja kość ogonowa wybuchnie płaczem. Skończyłam dawkę hejtu na dziś, dziękuję.



Co do czalendża, he he... sesja. 
Hm, jak na ironię na wydziale artystycznym w czasie sesji nie ma czasu na rysowanie. Właściwie to nie ma czasu nawet na pomalowanie paznokci a wiadomo, priorytety. 

Także oszczędzę dziś internetom widoku moich wątpliwej jakości arcydzieł. Mam tylko Geralta rozmawiającego z Renfri w blasku świecy. Jestem świeżo po tym opowiadaniu i nie mogłam się oprzeć. Tak, mam czas na książki. Sory, na książki zawsze jest czas.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz