Szukałam wczoraj czegoś miłego do obejrzenia (tak, jestem grzybem, siedzę w domu w piątkowe wieczory) i wpadł mi w oko film Delikatność. Otagowany na filmwebie jako komedia romantyczna, całkiem nowy (2011), z Audrey Tatou i francuskiej produkcji (co weszło mi na ambicję i musiałam sprawdzić, czy wciąż jestem w stanie zrozumieć coś w tym dziwnym języku). Chociaż w sumie nie, najbardziej zachęcił mnie uroczy plakat. Tak ładny jak sam film.
Jeśli chodzi o fabułę, to początek do złudzenia przypominał mi P.S. I love you: młode i szczęśliwe małżeństwo, którego spokojne życie przerywa śmierć mężczyzny. To, co jest jednocześnie wadą i zaletą Delikatności, to fakt, że jest dużo bardziej zwyczajna.
To nie film z pokroju: obejrzeć, pośmiać się, zapomnieć. Trzeba go posmakować, docenić powoli i delikatnie. Bo mówi o trudnych sprawach, bo bohaterami są wrażliwi ludzie, bo historia jest zwyczajna i dość szara. Kobieta nie zaszywa się na miesiące w domu, lecz wraca do pracy. Nie jeździ po świecie próbując uporać się ze stratą, gdzie nie poznaje kolejnego wysokiego, przystojnego Szkota, tylko siedzi za biurkiem, po którego drugiej stronie staje pewnego dnia niezbyt piękny, lekko przygarbiony, lekko grubiutki, ubrany w szary i wyciągnięty sweter nieśmiały Szwed.
I zaczyna być miło, bo ten Szwed o rudej brodzie ma fantastyczne poczucie humoru, bo to takie pokrzepiające, że codziennie ubiera się tak samo, bo są wobec siebie uprzejmi, nie grają w żadne gdy a miłość nie spada na nich, jak grom z jasnego nieba.
W momencie, gdy znajomi z pracy i przyjaciółka bohaterki nie zaakceptowali tego mężczyzny, bo był nieco pokraczny i nie pasował do ich wydumanej wizji, przypomniał mi się cytat z Amy Pond z Doctor Who, mówiącej o swoim serialowym narzeczonym Rorym, którego większość widzów miała za przeszkodę do związku Amy z Doktorem:
You know when sometimes you meet someone so beautiful and then you actually talk to them and five minutes later they’re as dull as a brick?
Then there’s other people, when you meet them you think, “Not bad. They’re okay.” And then you get to know them and… and their face just sort of becomes them. Like their personality’s written all over it. And they just turn into something so beautiful.
Rory’s the most beautiful man I’ve ever met.
I to właśnie było tak doskonale w Delikatności pokazane: powolne poznawanie siebie i odkrywanie w sobie nawzajem prawdziwego piękna. Zabrakło miejsca dla zapierających dech w piersiach krajobrazów, oszałamiającej muzyki i zawrotnej fabuły. Ale zachowano duszę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz