strony

niedziela, kwietnia 14, 2013

NIE MA NA CO CZEKAĆ


Myślę, że nadchodzi wiosna (co wbrew pozorom wcale nie jest takie pewne w połowie kwietnia). Dla takich zmarzluchów jak ja to dobry moment, żeby wygrzać na słoneczku stare kości i ze świeżym umysłem spojrzeć na świat. Bo nawet stojąc na przystanku nie trzeba już martwić się, czy palce u nóg przypadkiem nie kończą żywota z tego mrozu a można cieszyć się wiatrem we włosach. I pomyśleć o zmianach na lepsze.



Ostatnie kilka dni dały mi do myślenia. Od tak-dawna-że-aż-nie-pamiętam-od-kiedy, wracałam do domu i miałam coś do zrobienia. Piosenkę do przesłuchania. Film do obejrzenia. Grafikę do skończenia. Książkę do przeczytania. Serial do nadrobienia. Cokolwiek. To coś było punktem kulminacyjnym i pozwalało mi przetrwać kolejny dzień. I było tak od samej matury, bo wcześniej to ona była celem, do którego chcąc nie chcąc dążyło się przez lata edukacji. A teraz nagle zostałam bez tego motorka do wypełniania dnia za dniem. I TAK BARDZO się z tego cieszę.

To taka próbka życia większości społeczeństwa. Cel: praca. Cel: posprzątanie domu. Cel: spacer z psem... Pobudka po 30 latach takiej egzystencji i nagłe znalezienie siebie w miejscu, w którym nie zamierzali być i z niespełnionymi marzeniami na koncie. A plany były jak zawsze takie inne, takie piękne. Ideał dotknął bruku.

Oto jak ważne okazuje się widzenie pełnego obrazu. Świadomość dlaczego, jak i do czego się dąży. Wtedy plan sam się rzuca pod nogi, kolejne punkty wpisują się w kalendarz a samo dążenie staje się przyjemnością. Bo wszystko jest możliwe. Tak totalnie i zupełnie, może oprócz podróży z Doktorem w Tardis, choć ja i tak wierzę, że pewnego dnia to mnie ze sobą zabierze. Przeszkodą do spełniania naszych marzeń jesteśmy my sami, lenistwo, brak motywacji. Bo życie nie polega na przeskakiwaniu od aby do świąt do aby do wakacji. Dni są na to za cenne i każdy może być tym, w którym zaczniesz szanować siebie i spełniać swoje oczekiwania.

No to do roboty!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz