strony

wtorek, lutego 05, 2013

PRZYPADEK? NIE, TO PRZEZNACZENIE

The Witcher 3

Wszechświat chyba się dziś uparł, żeby mnie wykończyć. Okazuje się upierdliwie monotematyczny. Tylko wiedźmin i przeznaczenie mu w głowie. To prawie tak jak w mojej. Dobraliśmy się jak w korcu maku.



Spokojnie i bardzo nieciekawie zamierzałam spędzić trochę niezaplanowanego czasu w ciągu dnia w Empiku. Idealne miejsce dla zabicia czasu, mogę tam zamieszkać. Pech chciał (a może to było przeznaczenie...?), że poniosło mnie prosto na regały z fantastyką, gdzie wzrok mój obojętnie ześlizgnął się po wszystkich pięknych czarownicach i groźnych mordach zatrzymując się na półce sagi mojego życia, której niedokończoną część zostawiłam rano w domu (przypadek? nie sondze.), więc nie tracąc czasu znalazłam wolny kawałek podłogi i namiętnie wczytałam się w opowiadanie Coś więcej

Ja przecież znam fabułę. Ja mam 20 lat, powinnam być mądrzejsza. Nawet moja nadzieja na zostanie elfem jak dorosnę słabnie i ginie w oczach. Ale nie potrafię, po prostu nie potrafię przejść koło tego obojętnie, przeczytać i zapomnieć, przeczytać i zacząć żyć swoim życiem a nie tym ich.

Bo oni wszyscy są tacy, że ojejku. Tylko przytulić i nigdy nie puszczać. Ewentualnie rąbnąć patelnią w potylicę od czasu do czasu. Prewencyjnie. 

Co za głupoty, rany, co za głupoty wypisuję. Ale to jest fakt. Jak czytam te filozoficzne dywagacje na temat przeznaczenia, te metafory, półsłówka, niedopowiedzenia... to czuję jak idiotka. Ale masochistycznie chłonę słowa dalej. Są dwa wyjścia. Pierwsze, moje ulubione, mówi, że to jest po prostu tak głębokie, że swoim marnym rozumkiem tego nie obejmę. Tak jak Yurga z resztą. Nie obejmował, ale czuł, że wielkie rzeczy się dzieją pod jego noskiem. Feel the same, dude! Drugą opcją jest iluzja. Pan Sapkowski napisał kilka bełkotliwych pseudofilozoficznych słów a ja się na to nabieram. Ku zachowania dobrego imienia swojego jak i autora, nie przyjmuję takiego wytłumaczenia do wiadomości.

Och, panie Sapkowski! How dare you. Jakim czarnoksiężnikiem pan jest, żeby tak wzruszać? Co za to odpowiada? Dobór słów? Niejasność wypowiedzi? Zawiłość fabuły? Fajnie, a ja mogę tylko wrać sobie włosy z głowy.

Nie wiem, no nie wiem, ale to wchodzi w człowieka. Głęboko. Jak okruch lodu (!) trafia w samo serce a potem nie może się i nie chce myśleć już o niczym innym. 

Czuję się żałośnie jak małe, zmokłe stworzonko. To nie na moje siły. Tak sobie myślę, Patrycja, luzik, to tylko książka, meeen. I wtedy sama mam ochotę się ofuknąć, bo przecież mało jest rzeczy, które wywołują u mnie emocje większe niż te kilka kartek papieru. God, ale ze mnie nołlajf. Ale ze mnie grzyb i dziwadło. Z czym do ludzi, no z czym do ludzi...

Geralt, mutant, w którym podczas przemiany ktoś spieprzył robotę, zakochany z wzajemnością w przeznaczonej mu Yen, czarodziejce, w której przemianie wszystko poszło tak jak powinno. Oboje zrozpaczeni swoim losem. Brak im czegoś więcej. I mała Ciri. Dziecko przeznaczenia. Jak sobie pomyślę, co się z nią potem... Calanthe. Zielone włosy, popielate oczy. Albo odwrotnie. Góra czarodziejów. Wieża jaskółki. DLACZEGO.

Karuzela a ja jestem w środku. I na każdym z kolorowych koników o błyszczących plastikowych grzywach siedzi inna osoba, inna sytuacja i śmieje mi się w twarz. O mnie pomyśl, o mnie! Nie, mnie poroztrząsaj! Łajdaki. Za mały rozumek...

To jest straszna, naprawdę straszna saga. Jakieś bajędy o przeznaczeniu, tere-fere... a potem ballada Jaskra pod wielkim dębem i pytania o to, czy oni żyli naprawdę, czy znali się i kochali czy to tak tylko na użytek sztuki. Biedny Jaskier. A Wieża Jaskółki tylko pogarsza sprawę, bo przecież to prawda, tak się dzieje TERAZ. Znajdujemy stare źródła o minionych dniach, są legendy o bohaterach, wydarzeniach. To czeka każdego z nas. Życie w zapomnianych legendach. Jeśli będzie miał szczęście.

To takie smutne, takie przejmujące, dobijające i rozdzierające. 

Jejku.

I jak mam niby teraz żyć? Jak mam zmyć makijaż z oczu, umyć zęby czy iść jutro na zaliczenie? Czy to się w ogóle liczy? Do czego?

Niech cholera weźmie przeznaczenie.

Wieżę w przeznaczenie. Głupio, wiem. Cóż poradzić.

A po powrocie do domu siadłam na chwilę z mamą przed telewizorem. Końcówka M jak miłość i gadka "czy wierzysz w przeznaczenie? on jest sam, ja sama, terefere...". whywhywhywhy? 

Dobita powlokłam się na piętro, otworzyłam komputer, miałam zamiar spokojnie przelać swoje żale... a tu na tablicy czeka na mnie piękny graficznie, piękny emocjonalnie i piękny muzycznie zwiastun... The Witcher 3. Przypadek? nie sondze. To przeznaczenie.

You are never gonna be free!

Ever.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz