strony

niedziela, lutego 10, 2013

CZERWONY KAPTUREK HISTORIA ZMYŚLONA


Raz na jakiś czas rodzina się mnie wypiera, zrywa wszystkie więzi i grozi wyprowadzką. Zwykle (don no łaj) zbiega się to w czasie z takimi sensacjami jak: ja biegająca w sukni ślubnej po polach, ja leżąca na oszronionej ziemi w letniej sukience, ja biegająca boso po konarach drzew w mroźnym listopadzie albo, jak ostatnio: ja przebrana za hiszpańską inkwizycję leżę w śnieżnych zaspach z krukiem nad głową. Naprawdę, nie rozumiem o co im chodzi. Zwłaszcza, że sprawczynią zamieszania jest zawsze siostra cioteczna - przyszła (lub niedoszła) panna fotograf. 
Ona ma wizję. 
Płacę ja. Zwykle katarem.


Tak jak mówiłam, jestem hiszpańskę inkwizycję ^^


... vel Red Ridding Hood...
A teraz proszę o uwagę. Bo w tej wersji nie mamy złego wilka. Ani nawet złego-ojca-wilka. Nic z tych rzeczy. Czuję się w obowiązku poinformować, że w tej wersji Czerwonego Kapturka połyka zły kruk. Damon-kruk. W całości. Po uprzednim wyssaniu z niego krwi. Enjoy.




... vel Królowa Śniegu.





Backstage musi być. Na ostatnim bynajmniej na królową nie wyglądam. Szlachcie nie przystoi. Ale jak można się oprzeć skromnemu sparodiowaniu tak bezczelnej choinki. No, nie można.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz