strony

wtorek, lutego 12, 2013

POCIĄG DO POZNANIA WYCZUWAM



Mając do dyspozycji 6 długich godzin w pociągu można na przykład obejrzeć pół sezonu Gry o tron again. Można też pisać. Wczoraj sama sobie zaimponowałam wybierając to drugie ^^


Siedzę w pociągu do Poznania. Pociągi są super. Nie umiem wytłumaczyć na czym polega ich fenomen, ale podróżowanie każdym innym środkiem  transportu nie ma tego czegoś, czym może pochwalić się ta długa, grzechocząca kupa żelastwa na szynach, które tak chętnie bywają rozkradane. Dafuq. Po co komu szyny?

Tak sobie myślę, że jedną z teorii pt. dlaczego pociągi są takie fajne może być fakt, że mają tak długą historię.  Początek XX wieku, rozprzestrzenianie się samochodów, te sprawy… Czy przeciętny samochód na polskich ulicach przypomina czymś te sprzed stu lat? Czymkolwiek?

Pociągi mają ten plus i minus jednocześnie, że bardzo powoli idzie ich unowocześnianie w naszym kraju. Chociaż ok, oddaję honor, bo jadę teraz w jakimś tworze XXI wieku, ale zdziwko. Nie ma przedziałów, jestem rozczarowana. I jednocześnie pewna, że mam taki dizajnerski wagon tylko dlatego, że należy do poznańskiego przewoźnika. Jeszcze w wakacje tłukłam się na  podłodze korytarza pod toaletami jadąc z Gdańska przez jakieś  10 godzin. W nocy. Gdzie się podział ten urok?

Przed chwilą przeszedł pan sprawdzający bilety. Chyba byłam najbardziej uciążliwą klientką, na którą stracił najwięcej czasu. A wszystko przez złośliwą legitymację, którą bardzo mądrze wepchnęłam do najwęższej przegródki portfela i ku uciesze kontrolera przez 3 minuty szarpałam się z nią nie mogąc jej wyciągnąć. 



Tak sobie myślę, nie byłam nigdy na zachodzie kraju. Jasne, zdarzało mi się przejeżdżać gdzieś w okolicach Wrocławia (nie jestem najlepsza z geografii) w drodze gdzieś za granicę, ale nigdy nie byłam w tamtych regionach docelowo. Nawet na głupiej szkolnej wycieczce. Się słyszy to i owo o różnicach w kulturze, gospodarce czy przemyśle między wschodem i zachodem Polski. Najprostszy przykład, pogoda. Chodząc w dwóch szalikach i mając takie widoki za oknem czuję się co najmniej jak na Sybirze. Z tego co wiem, w Poznaniu nie ma ani grama śniegu. To chyba jakiś raj, u nich da się chodzić po chodnikach! I można się sensownie ubierać nie wyglądając jak bałwan.



Pomimo tego wszystkiego, lubię swój wschód. I jestem mega zła, gdy słyszę twarde w brzmieniu przeinaczenia języka pochodzące z zachodu. Właśnie to jest w polskim najpiękniejsze, ta wschodnia śpiewność! I dumna jestem z tego, że na Lubelszczyźnie używamy najczystszej jego odmiany. Wiele też słyszałam na temat ignorancji poznaniaków w stosunku do krain po drugiej stronie Wisły. W sumie nie mam doświadczenia w tej kwestii, może wcale tak nie jest a ja oceniam książkę po okładce, ale złości mnie to. Na jakiej podstawie? Że lepsza gospodarka, drogi, turystyka bla bla bla bla? Jestem trochę egoistką i pocieszam się, że mam artystyczną duszę i po prostu zwracam uwagę na inne rzeczy. Lubię to, że zdarzają się nam częściej tu na wschodzie pierwotne, zdziczałe krajobrazy. Jestem tradycjonalistką i podoba mi się ta wiejska gwara w której rozmawiają moi dziadkowie a której czasami nawet nie jestem w stanie zrozumieć. Uwielbiam słowiańską kulturę, ich mity, wierzenia, obrzędy, stroje, przyśpiewki, niemalże wszystko i chyba dlatego też czuję, że Saga o wiedźminie jest mi tak bliska, bo w dużej mierze opiera się na słowiańskiej, nordyckiej i celtyckiej ludowości. Lubię to, że mam bliżej do Ukrainy i Rosji. Nie chcę się babrać w politykę, chodzi mi o zupełnie coś innego, o wspólne kulturowe korzenie.

Zachód się od tego odcina, jest bardziej kosmopolitanski. Nie jest to całkiem źle, jestem bardzo ciekawa świata i otwarta na różne kultury. No i nie przepadam za Lublinem na tyle bardzo, że nie zamierzam tu na stałe mieszkać ani nawet dotrwać do końca studiów.
Ale lubię swoje korzenie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz