strony

piątek, lutego 08, 2013

NA BOGATO O NĘDZNIKACH


Nie można być fanem filmów kostiumowych i nie zobaczyć Les Miserables. Miałam tę, w dosłownym tego słowa znaczeniu, przyjemność we wtorek, po prostu monotematyczny wszechświat nie pozwalał mi tego docenić, right? A było na czym ucho i ucho zawiesić!

Niech chociaż raz będę logiczna i zacznę od początku, czyli w tym wypadku od ogółu do szczegółu. Ogólnie – gdybym mogła jeszcze raz obejrzeć ten film po raz pierwszy, zrobiłabym to. Z ociąganiem muszę przyznać, że nie wszystko było idealne, osobiście mnie zawiódł brak równowagi pomiędzy pomiędzy faktyczną akcją w fabule (było jej jak na lekarstwo) a emocjami – tych nie brakowało, mnie wgniotły w fotel. I jak tak cała w skowronkach opuściłam salę, dotarło do mnie, że jestem pod taaaaakim wrażeniem, ale nie potrafię wytłumaczyć dlaczego, bo tu za bardzo nie ma o czym rozmawiać! Funny.

Pewne fakty jednak bronią się same. Obsada, co za obsada! Jean Valjean (Hugh Jackman) i Javert (Russel Crowe), co tu dużo mówić, wymiatają. Obiło mi się o uszy, że krytycy mieli jakieś wąty pod adresem Crowe'a, że niby jego śpiew nie był dość operowy. Heloł, a czyj był? Pomimo, że Jackman jest dla mnie ikoną i uważam, że nie potrzebuje to wytłumaczenia, śpiewał gorzej. Jak stara żaba z zapaleniem gardła. Za to Crowe... <3 p="">

Młoda generacja, czyli ci faktyczni rewolucjoniści byli ok. Nic więcej oprócz faktu, że Amanda Seyfried piękna lajk olłejs. Aaaaa właściwie, nie tylko ona. Nie wiem, co by wszechświat zrobił bez mojej genialnej zdolności szerlokowania, znów odnalazłam zaginionego głównego bohatera filmu! Oł jea, ajm soł osom. Przedstawiam Państwu Enjorlasa!


Gdy po seansie podzieliłam się tą sensacyjną wiadomością z kumpelą, stwierdziła, że rzeczywiście ładnie śpiewał. Phi, też mi. Trochę innym zmysłem go ogarniałam!

Kostiumy, charakteryzacja i scenografia, to uczta dla oczu. Nie ma co nudzić na ten temat, just look!


A wisienką na torcie jest duet Bonham-Carter – Baron Cohen (B-C i B-C... przypadek? nie sondze.). Że Helena jest tak genialna, że brak słów – zawsze wiedziałam. Sachę widziałam chyba po raz pierwszy, ale to co razem przedstawili... mistrzostwo kina komediowego!


Co tu dużo mówić, to trzeba obejrzeć^^

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz