strony

czwartek, grudnia 20, 2012

CZEMU SZKODZI WYOBRAŹNIA


Nie będę bawić się w Carrie Bradshaw - nie to miejsce, nie to otoczenie, nie to doświadczenie ;) Ale mam prostą aczkolwiek genialną Refleksję Na Dziś i nie wypada zatrzymywać jej dla siebie.

Praktycznie ciągle oceniamy się nawzajem. Faceci rozdają trójki, siódemki, ósemki a dziewczyny bujając wśród różowych, nasączonych wyobraźnią obłoków wyliczają: szarmancki, pewny siebie... Zastanawia mnie, komu powinniśmy podziękować za skrzywienie naszych cennych opinii i wyobrażeń i dochodzę do wniosku, że w moim przypadku odpowiedzialność ponoszą po trochu  Margaret Mitchell, Jane Austen, Alexander Dumas, Andrzej Sapkowski, George Martin oraz scenarzyści Gossip Girl, The Vampire Diaries i White Collar. Czy jestem im wdzięczna? Ani trochę.

Całkiem lubię swoją naiwną i wybujałą wyobraźnię, ale (niestety!) wygląda na to, że nie można być wiecznym dzieckiem i trzeba stanąć fejs tu fejs z bardziej lub mniej wypraną z tęczy rzeczywistością. Czy więc sądzę, że Damono-Atoso-Chucko-Nealo-Wiedźmino-Jono Snow-Pano Darcy-Rhett Butler ma iść się utopić w rzece rozczarowania? (damn, takie czarujące metafory się mnie trzymają, że aż żal, że jutro byle meteoryt roztrzaska internety na pył, krew i lawę). Zgadza się, tak właśnie ma postąpić, bo tak zrobił by gentleman... którym jest.

Co prawda wierzę w przeznaczenie (moja wewnętrzna bogini [!] patrzy na mnie z politowaniem), aczkolwiek intuicja (kulawa, ślepa na jedno oko i przygłucha, ale jednak) podpowiada mi, że ilość ludzi, w którą opływa Ziemia z  jednej strony stwarza możliwość istnienia 7 miliardów różnych charakterów, wśród których może być The One a z drugiej, o cześć ironii, sprawia, że szanse na jego spotkanie wynoszą 1:7 000 000 000. 


Zachowując swoje wyidealizowane przekonania (hejt u, Dinsey), zamykamy się na ludzi, którzy są wokół nas tu i teraz. I czekają, żeby ich poznać. Być może nie są ani tak beautiful, ani sophiticated, ani bad i rich, ale mają jedną i dość przeważającą cechę, której tamtym brakuje. Są real. I jeżeli mamy w planach aby swoje życie dość produktywnie przeżyć, no tak co najmniej na scenariusz holiłudzki, to może przełóżmy to real ponad resztę, bo w swej rozkosznej naiwności wierzę również, że każdy człowiek ma potencjał, żeby nas w jakiś sposób ubogacić.

A przede wszystkim, no risk, no fun, right?

Zdjęcia pochodzą z pinterest.com.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz