Zastanawiałam się ostatnio, czy umiem jeszcze obsługiwać klawiaturę. Sesja i te sprawy. Ale niesamowita rzecz się stała w niedzielę i przejść bez paru słów nie może, pomimo tego, że tam obok leżą deadliny i śmieją mi się w twarz.
Nie nowość to, że jestem wielką fanką folkloru i życia w czasach dawnych, dlatego też najchętniej uciekam w fantastykę, bo tam zdarzyć się może wszystko, ciągle żywe są legendy i inne rusałki, dziwożony i południce. No kurcze, zawsze tak chciałam. W Wiedźmina gram tylko to po, żeby sobie popatrzeć na te wioski i topielce, powczuwać się w piękne panny o słonecznych warkoczach i w powłóczystych szatach. Jaki był też mój zachwyt, w chwili, gdy znalazłam na fejsie Noc świętojańską organizowaną przez Muzeum Wsi Lubelskiej w Lublinie. I jaka była moja rozpacz, gdy w niedzielę rano obudził mnie deszcz siekący po szybach.