Żyjemy w świecie, w którym większość z nas jest konformistami i jest nam z tym dobrze. Nie mamy wewnętrznej potrzeby działania, manifestowania własnych poglądów, boimy się wykraczać przed szereg i wpływać na ludzi. Najbardziej boimy się odpowiedzialności. Ale jeśli chcielibyśmy się przyjrzeć temu z szerszej perspektywy, okazało by się, że nasz strach jest irracjonalny, bo to, że jesteśmy ludźmi, robimy i mówimy rzeczy określa nas samych i chcąc nie chcąc wpływa na innych. Każdy miał w życiu sytuację, gdy jedno zdanie usłyszane z ust innego człowieka pomogło mu podjąć decyzję czy otworzyło umysł. Okazuje się więc, że żeby wskazywać drogę, nie potrzebujemy tabliczki przywódca, której tak się boimy. Zmień sobie jej nazwę na rozmówca, drogowskaz albo trendsetter, jeśli poczujesz się z tym lepiej, ale wyjdź poza strefę komfortu i przyznaj, że nim jesteś.
Bo tak jak każdy z nas jest na swój sposób kreatywny, tak też każdy ma w sobie lidera.