strony

niedziela, maja 05, 2013

ŻYĆ Z SERCEM NA DŁONI CZY Z GŁOWĄ NA KARKU?


Kilka dni temu ktoś przypomniał mi wielki problem, z którym borykali się przed maturą: w wyborze kierunku studiów kierować się głową czy sercem? Wylądowałam na grafice, więc łatwo stwierdzić, czym ja się kierowałam, ku ubolewaniu drogich rodziców. Czy czuję się przez to gorsza, zdeptana przez inżynierów na rynku pracy i mam ochotę tylko na zakopanie się w podziemnych korytarzach pod moim domem, by tam dokonać końca swoich dni otoczona przez robactwo piekielne i podobnych mi kloszardów? 
Niedoczekanie.


Jest kilka powodów, świadczących o wyższości wyborów serca. Zacznijmy od...

PASJI

Czy jest jeszcze ktoś, kto uważa, że życie bez pasji ma jakikolwiek sens? Jeśli trzeba pracować i trzeba się spełniać, to nie lepiej robić to naraz? Rób cokolwiek, bądź biznesmenem, leśniczym, łyżwiarką figurową albo nauczycielem, ale upewnij się, że robisz to z przyjemnością.

Wydawać by się mogło, że nie ma nic prostszego niż stwierdzenie, co się lubi w życiu. Żarcik kosmonaucik. Gdy miałam 3 latka chodziłam na balet, w podstawówce grałam na pianinie, śpiewałam w chórze i pisałam książki, w gimnazjum zostałam harcerką, w liceum nagle zachciało mi się grać w teatrze a tuż przed maturą byłam pewna, że zostanę architektem. I cieszę się jak szalona, że miałam okazję tego wszystkiego spróbować. Tak to już jest, że mało które dziecko już w wieku przedszkolnym wie, co je najbardziej kręci. Większość ludzi  nie rodzi się Chopinami i poszukuje. Czasami przez całe życie. 

Niecały rok temu uczestniczyłam w szkoleniu dotyczącym pasji. Dwóch gości dosłownie podawało sposoby jak ją w sobie odkryć i realizować. Nawiasem tylko napomknę o tym, że wszystko to było bullshit, ale mniejsza z tym w tym momencie. Grunt, że zeszło się z 50 osób, na oko studentów, skłonnych posłuchać, wykorzystać rady i obudzić w sobie pasję. Skoro przez 20-25 letnie życie im się to nie udało (a nie wyglądali na głąbów), to widocznie jednak jest coś na rzeczy i ta bułka z masłem okazuje się nie być tak oczywista i banalna, jak spodziewa się ta Nie Mająca Wiary W Pasję Lecz W Pieniądze część społeczeństwa.

Jestem farciarą, bo wiele pasji i wiem o tym. Z takich szkolnych rzeczy, prócz rysowania lubię na przykład języki obce i historię. Niedawno natknęłam się w autobusie na milion lat niewidzianego kumpla z gimnazjum, który nie mógł uwierzyć, że dziewczyna, która wygrywała konkursy historyczne (tylko na etapie wojewódzkim), poszła na grafikę. Tak jakby to było coś złego, jakbym miała się zmarnować, przegrać z życiem w pokera albo zmutować w pieczarkę. Podobnie się działo wcześniej, gdy równolegle z grafiką zaczęłam drugi kierunek i byłam przez cały tydzień studentką lingwistyki. Potem z niej zrezygnowałam, bo mając porównanie, stwierdziłam, że okej, z przyjemnością  obejrzę po angielsku film przy przeczytam książkę, ale uczenie się na pamięć miliona słówek nie jest tym, co mnie jara. Proszę sobie wyobrazić rozpacz moich rodziców. Biedni, mieli nadzieję, że obok tej bezsensownej grafiki, przynajmniej będę mieć jakąś profesję.

Co jeszcze weselsze, zdarzało mi się być wyśmiewaną, że moją karierą zawodową będzie sprzedaż hamburgerów. Bo przecież będę po kierunku artystycznym. Bullshit vol. 2. 

Ludziom tak ciężko się otworzyć. Na świat, na nowości, na możliwości. A jest ich wiele. Ludzie zawsze ciągną do tych, którzy żyją według swoich przekonań. W tłumie jednakowy, mało ambitnych jednostek zawsze lepiej pójść za kimś, kto ma jasny cel i widzi sens w trudnej drodze do niego. Nie trzeba być lekarzem czy prawnikiem, żeby odnieść w życiu sukces i mam tu na myśli wszystkie tego słowa znaczenia. Jest tylko jedna mała zasada. Postaw sobie trzy pytania: dlaczego? jak? co? Dokładnie w tej kolejności. Jeśli na pierwsze z nich odpowiesz: bo to kocham, well... droga wolna!




KAŻDA PROFESJA MOŻE SIĘ PRZEJEŚĆ

Kolejny powód, by iść swoją drogą a nie ulegać modzie czy statystykom. Nie tak wiele lat temu ludzie zaczęli bardziej przychylnie patrzeć na psychologię, czego wynikiem jest obecna sytuacja. Z tego naprawdę przeintrygującego kierunku zrobiło się nijakie, bezwładne zbiorowisko, z którego mały procent faktycznie interesuje się tematem. Jasne jest to, że ci prawdziwi pasjonaci niebujający się od zaliczenia do zaliczenia i robiący coś w danym kierunku, przy odrobinie szczęścia będą mieli szansę wybić się ponad tłum. Podobnie z politologią, administracją itp. Teraz na czasie są inżynierowie i IT guys, więc jak kto sądzi, za kilka lat dla jakiej masy nie będzie pracy?

KAŻDY ZAWÓD JEST POTRZEBNY

Literally. Gdyby Peeta Mellark nie wstawał codziennie o 4 rano, to jadłbyś świeże bułki na śniadanie? (nie-taki-znowu-hidden tribute to Hunger Games). The point is, że popyt rodzi podaż i nie trzeba być ekonomistą, żeby to wiedzieć. Zawód wiedźmina powstał, bo cholernie dużo namnożyło się plugastwa, tak? 

Trzeba troszkę oczka otworzyć. Świat się zmienia (słońce zachodzi a wódka się kończy) i za kilka lat może Polska rozwinie się do takiego poziomu, że będziemy jak w bogatszej części świata częściej afirmować życie zamiast ze wszystkich sił starać się w nim utrzymać. Wtedy może wyeliminuje się ekonomistów (bo po co?) a największym zainteresowaniem cieszyć się będą rusałki biegające po lasach ku uciesze wycieczkowiczów? 

Seems legit.

Tymczasem jesteśmy w fazie rozwoju. I żeby ruszyć do przodu, społeczeństwo potrzebuje każdego. I producenta z kasą, i właściciela lokalu, i pani sprzątającej, i usługodawcy, i designera, i gościa od marketingu, i usługodawcy, i księgowej, i klienta. Nie ma tak, że jak uczysz się grać na skrzypcach, to nie będziesz mieć pracy. Ktoś te filharmonie buduje, ktoś do nich przychodzi, ktoś w nich gra i ktoś ma z tego zysk. Jeśli nie, to zlikwidowali by filharmonię, c'nie?

MAŁO KTO PRACUJE STRICTE W SWOIM ZAWODZIE

Z resztą, czym tu się martwić. Studiujesz prawo, matmę, stomatologię, malarstwo czy budownictwo - co za różnica. Teraz każdego pasją jest fotografia. I tak wszyscy zostaniemy dziennikarzami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz