Nie ma spania, są deadliny.
Miałam takie nie wiadomo czym podparte przeczucie, że po skończeniu sesji, nadejdzie chwila wytchnienia. Nie rozumiem, jak mogłam tak pomyśleć. Nie, żebym narzekała, bo AIESEC zawsze spoko, daje mi dużo radości, możliwość rozwijania się i w ogóle, ale jest też wielkim smokiem czasożernym. Dlatego mój challenge week znów się przesunął, jestem złym człowiekiem.