strony

poniedziałek, grudnia 17, 2012

JEŚLI SĄDZISZ, ŻE W DOBIE KOMPUTERÓW SZTUKA CZYTANIA ZNIKŁA, TO MASZ RACJĘ


Przed chwilą z drugiego końca domu dobiegł mnie przepełniony pasją krzyk dziewięciolatka:
- Nie będę tego czytał!
Trudno się kłócić z taką wrogością. Well, my argument seems to be invalid.

Kiedy na przełomie tysiącleci, te 12 lat temu, zaczęto wydawać książki o Harrym Potterze, na okładkach widniał dumny napis:

Jeśli sądzisz, że w dobie komputerów sztuka czytania zanikła, zwłaszcza wśród dzieci, to niezawodny znak, że jesteś MUGOLEM!

Byłam wtedy bardzo dumna, że się do tych ohydnych mugoli nie zaliczam a nawet w modzie było chwalić się przed koleżankami z klasy w ile-to-ja-godzin-nie-przeczytałam-danego-tomu. Zawsze czułam się wyjątkowa <3

Co mnie boli, to fakt, że okłamano mnie haniebnie i zniszczono wspomnienie wieku pacholęcego.

To chłopcze małe, które ma zaszczyt być moim bratem zamyka się w pokoju przed komputerem i trudno wygonić go na dwór. 10 lat temu prośby i groźby nie potrafiły mnie zmusić do powrotu do domu. Mam w pamięci ten obraz babci, która nie raz i nie dwa popłakała się ze złości nie mogąc krnąbrnego dzieciaka namówić na obiadową przerwę w zabawie.

Które dziecko w 2000 roku miało dostęp do komputera? Takie, co miało farta lub nieszczęście posiadać starsze rodzeństwo, które łaskawie raz dziennie pozwalało mu rysować coś w Paincie przez pół godziny. O internetach nawet jeszcze wtedy nie śniło.
Wow. Doba komputerów.

To jak nazwać to, co mamy teraz, kiedy to mój prywatny brat w niecały tydzień przeklikuje na konsoli całego Prince of Persia. Na hard mode.



Jasne, że zna Harry'ego. Z filmów. Jara się efektami specjalnymi i mruczy pod nosem zaklęcia. Co mnie pociesza, to fakt, że wyobraźnia nie jest całkiem dead, bo idea różdżek z gałązek, kredek i pędzelków ma się całkiem dobrze. Jednak na próżno próbuję nauczyć do szacunku do książek, kusząc że jest w nich dużo więcej wątków i drastycznych szczegółów. Czuję się trochę jak taki ojciec nie mający potomka, który z godnością nosić mógłby jego nazwisko. Bo gdy próbowałam go namówić na czytanie, negocjacje stanęły na audiobooku.

Zastanawia mnie, czy fenomen cyklu byłby taki sam, gdyby premiera miała się przesunąć o 10 lat. Jeśli tak, na co skrycie mam szczątki nadziei, to napis na okładce zapracowałby na siebie. A tak, będąc małą, dumną książkową wiedźmą, gdy dorosłam troszkę, rozczarowałam się na tym wielkim, złym świecie, że wcale nie byłam tak bardzo special.

Prawdę mówiąc, byłam zwykłym mugolem.

Zdjęcia pochodzą z pinterest.com.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz